Lew to drugi co do wielkości drapieżny kot i jedyny żyjący w zorganizowanych grupach społecznych, na czele których stoi najsilniejszy samiec. Należy do tak zwanej wielkiej piątki, czyli pięciu najbardziej niebezpiecznych zwierząt w Afryce, zajmując czwarte miejsce, po słoniach, nosorożcach i bawołach. Na piątej pozycji plasują się natomiast lamparty.
Życie toczy się dalej
W gdańskim zoo mieszka stado lwów angolskich, podgatunku o największych rozmiarach i jednocześnie najbardziej zagrożonego wyginięciem. W naturze żyją na terenach południowo-zachodniej Afryki.
Pod koniec lutego gdańskie stado opuścił samiec Aramis. Wyjechał do niemieckiego ogrodu zoologicznego Ueckermunde, który stanie się jego nowym domem. Na miejscu czekała na niego dojrzała, siedmioletnia samica Lula, z którą być może doczeka się potomstwa.
Aramis przyszedł na świat w Gdańsku dokładnie 7 października 2017 roku razem z braćmi Atosem i Portosem oraz siostrą Casą. Ich rodzice to ośmioletnia Tshibinda i dziewięcioletni Arco, przywódca stada.
Nasz bohater od początku wykazywał większą pewność siebie oraz silniejszy temperament w stosunku do braci – mówi Anna Gembiak, opiekunka lwów angolskich w gdańskim zoo. Nie było dla nas zaskoczeniem, że jako pierwszy zaczął konkurować ze swoim ojcem o przywództwo. Aramis dużo szybciej niż bracia osiągnął gotowość do założenia własnego stada, dlatego zdecydowano, że to właśnie on opuści nasz ogród i założy swoją rodzinę w innym miejscu. Instynkt stadny był u samców coraz bardziej odczuwalny, dlatego kilka miesięcy temu braci oddzielono od reszty grupy, by uniknąć walk w rodzinie – mówi Kamil Dolecki, opiekun lwów. W naturze to naturalny proces – dodaje – dorastające, młode samce, które stanowią potencjalne zagrożenie dla przywódcy, zostają wypędzone ze stada i zakładają samczą koalicję, składającą się zwykle z 2–4 osobników.
Liczy się wygląd
Bujna grzywa Aramisa jest oznaką siły i zdrowia – mówi Beata Kuźniar, kierownik sekcji zwierząt drapieżnych gdańskiego zoo. Groźnie wyglądająca grzywa zwiększa przewagę samca broniącego terytorium, stanowi ochronę szyi podczas walk, a także wabi swoim pięknem samice. To właśnie dorodnością „korony” lwice kierują się przy wyborze partnera. Wygląda więc na to, że Aramis jest idealnym kandydatem na przywódcę stada.
Młody lew jest inteligentny i kontaktowy. Bardzo szybko zaczął współpracować z opiekunami podczas codziennych treningów medycznych. W krótkim czasie przyswoił komendy, które umożliwiały bezproblemowe sprawdzenie stanu jego zdrowia.
Aramis pojechał do niemieckiego zoo w specjalnie zaprojektowanym i komfortowym transporterze. Nim wyjechał, był odpowiednio wcześniej przygotowywany do podróży, dlatego załadunek lwa przebiegł bardzo sprawnie i bez komplikacji.
Aramis miał u nas bardzo dobre warunki – mówi Michał Targowski, dyrektor gdańskiego zoo. – Cieszymy się jednak, że zamieszkał w innym ogrodzie, gdzie ma szansę na założenie własnego stada. Czysta krew i siła sprawiają, że gdańskie lwy cieszą się dużym zainteresowaniem w Europie i na świecie. To daje nadzieję na rozwój tego zagrożonego gatunku.
Każdy lew na wagę złota
Populacja lwów na świecie z roku na rok maleje. W ciągu zaledwie 20 lat liczebność, drugiego pod względem wielkości kota, zmalała niemal o 43% i liczy w tej chwili zaledwie 30 tysięcy osobników. Zagraża im przede wszystkim fragmentacja ich naturalnych siedlisk. Wciąż rozwijająca się gospodarka powoduje, że tereny zamieszkiwane przez lwy kurczą się. Pojawiają się również problemy z pożywieniem, ponieważ im mniejszy obszar, tym mniejsza szansa na upolowanie zwierzyny.
Lwy ponoszą również śmierć bezpośrednio z ręki człowieka: dzikie koty cierpią z powodu wciąż dochodowego kłusownictwa czy gwałtownego rozwoju hodowli bydła. Postrzegane przez hodowców jako zagrożenie, często stają się ofiarą odstrzału.
Ogrody zoologiczne na całym świecie dokładają starań, by zachować te piękne koty przy życiu. Trzeba podtrzymywać gatunek w opiece hodowlanej i edukować społeczeństwo o istocie ochrony przyrody oraz zachowania różnorodności biologicznej.