W Polsce wciąż pokutuje mit, że cukier krzepi, a najmłodsi uwielbiają wszystko, co posłodzone i wręcz przesłodzone. Deser koniecznie musi być słodki, a w nagrodę za bycie „grzecznym” dziecko otrzymuje lizaka lub inną słodycz. Bez kinder niespodzianki nie udadzą się żadne zakupy, a bez żelków i ciasteczek nie obejdą się żadne urodziny. Czy w takim świecie możliwe jest zachowanie zdrowego rozsądku i umiaru oraz – co ważniejsze – zdrowia?
Niewinna biała trucizna
Co trzecie dziecko w Europie cierpi na nadwagę i otyłość, a polskie maluchy tyją najszybciej ze wszystkich na Starym Kontynencie. Winną tej sytuacji jest przede wszystkim nieodpowiednia dieta, a zwłaszcza zbyt duże spożywanie produktów przetworzonych i cukru. Już 80% maluchów spożywa zbyt dużą jego ilość.
Cukier – ten „niewinny” biały kryształ uznawany jest obecnie za jeden z najbardziej szkodliwych produktów dla naszego zdrowia. Według niektórych naukowców (m.in. z University of San Francisco) cukier powinien znaleźć się na tej samej liście produktów szkodliwych, co alkohol i wyroby tytoniowe. Jest to bowiem produkt szkodliwy, nadużywany, bardzo łatwo się od niego uzależnić, a co gorsza – wszechobecny.
Gorzka prawda o słodkim cukrze
W całej historii ludzkości nie konsumowaliśmy tyle cukru, ile zjadamy go obecnie. Nasze organizmy nie są dostosowane do spożywania takiej ilości cukru w żadnej postaci. Najbardziej uwidacznia się to na przykładzie dzieci, których organy wewnętrzne na wiele sposobów demonstrują swój sprzeciw – chorobami, nietolerancjami, alergiami, nadpobudliwością i innymi problemami z zachowaniem.
Nadmiar cukru w diecie jest po prostu szkodliwy. Powoduje wzrost masy ciała, czyli prowadzi do nadwagi i otyłości, a te z kolei niosą za sobą inne poważne choroby, takie jak: cukrzyca typu II, nadciśnienie, dna moczanowa czy odwapnienie kości. Ponadto spożywanie nadmiaru cukru przyczynia się do kolejnych dolegliwości: próchnicy, grzybicy, osłabienia układu odpornościowego, a także zespołu jelita drażliwego. Najnowsze badania wskazują również, że nadmiar cukru w diecie powoduje u najmłodszych nadpobudliwość ruchową oraz obniżony iloraz inteligencji (australijscy naukowcy z University of Adelaide i z USA).
Cukry, czyli węglowodany – potrzebne czy nie?
Czy wynikają dla nas jakieś pozytywy ze spożywania cukru? Odpowiedź nie jest tak oczywista. Cukier jest szkodliwy w nadmiarze, aczkolwiek szerzej – ogólnie węglowodany są nam potrzebne do prawidłowego rozwoju. To jedne z najważniejszych składników odżywczych. Są one głównym źródłem energii, zwłaszcza dla naszego mózgu. Węglowodany potocznie nazywamy cukrami i dzielimy je na cukry proste i złożone. Ze względu na stopień strawności dzieli się je na przyswajalne i nieprzyswajalne, czyli błonnik. Najlepiej przyswajalne są te w postaci naturalnej, jako składowa owoców, warzyw, w nasionach roślin strączkowych czy zbóż. Bezpieczna dawka węglowodanów, najlepiej złożonych, nie powinna jednak przekraczać 100-130 g w ciągu dnia. Za „dobre” węglowodany uznaje się produkty z pełnoziarnistych zbóż, pełnoziarniste pieczywo, brązowy ryż, rośliny strączkowe, wszelkie kasze, warzywa i owoce, a także laktozę, czyli cukier, który występuje w nabiale – tzw. cukier mleczny.
Cukier nie jedno ma imię
Cukry naturalne to m.in.: glukoza, fruktoza, sacharoza, maltoza i laktoza. Są one naturalnymi składnikami prostych produktów żywnościowych i takie cukry spożywane w odpowiedniej ilości są nam potrzebne. Natomiast cukry dodane to te, które zostały wyodrębnione z natury albo powstały w laboratorium. Wszelkie cukry spreparowane przez człowieka są cukrami dodanymi (tzw. wolnymi) i należy się ich wystrzegać. Należą do nich zwłaszcza słodycze i wyroby cukiernicze, które dostarczają jedynie energii bez żadnych wartościowych składników odżywczych. Dlatego właśnie nazywane są „pustymi kaloriami”. Ponadto ten mały, niewinny cukierek to nic innego jak utwardzony cukier dodany oraz sztuczne dodatki smakowe. Żelki i pianki to masa chemii, batoniki to bomba kaloryczna pokrywająca dzienne zapotrzebowanie dziecka na kalorie, a pączki to – poza cukrem – bogate źródło niezdrowych, nasyconych tłuszczy.
Pamiętajmy jednak, że cukier to nie tylko to, co słodkie. Jest on często ukryty w innych, niecukrowych produktach. Dziś cukier dodany znajdziemy właściwie niemal we wszystkich produktach żywnościowych, zwłaszcza tych przetworzonych. Kryje się on w syropie glukozowo-fruktozowym, syropie fruktozowym i glukozie. Co gorsza, znajduje się on w niemal wszystkich produktach przeznaczonych dla dzieci: serkach, jogurtach, deserkach, napojach, sokach, płatkach, ketchupach i dżemach. Tymczasem syrop glukozowo-fruktozowy jest wyjątkowo szkodliwy dla zdrowia: odpowiada za wzrost poziomu złego cholesterolu, jego indeks glikemiczny jest bardzo wysoki, co powoduje gwałtowny wzrost glukozy we krwi.
Jak cukier wpływa na zachowanie nasze i naszych dzieci?
Warto pamiętać, że nawet doraźne używanie cukru ma wpływ na nasze zdrowie, samopoczucie i zachowanie. Szczególnie źle wpływa na możliwości dziecka w nauce. Po zjedzeniu słodyczy poziom cukru we krwi bardzo szybko wzrasta i równie prędko opada. Początkowy zastrzyk energii w mgnieniu oka zamienia się w uczucie zmęczenia, niepokoju, apatii i trudności z koncentracją. Maluch chwilę po zjedzeniu bogatego w cukry proste posiłku lub słodyczy staje się pobudzony, nadaktywny czy wręcz rozbrykany, by za chwilę reagować impulsywnie z rozdrażnieniem lub agresją.
Jak uciec przed cukrem?
Polskie Towarzystwo Nauk Żywieniowych apeluje do rodziców, aby nie dosładzali produktów dla dzieci i nie oceniali ich według własnego smaku, a także kontrolowali liczbę spożywanych cukrów dziennie. Niemowlę do ukończenia 1. roku życia w ogóle nie powinno znać smaku cukru ani soli.
Nie karmmy naszych dzieci słodyczami. Nie dają one ani szczęścia, ani zdrowia. Chwilowa radość zamieni się w uzależnienie, a w dalszych latach w choroby i otyłość. Nie kupujmy przetworzonej żywności. Czytajmy etykiety. Nie dajmy słodyczy w prezencie. Jedzmy z dziećmi naturalne, proste i zdrowe produkty. Dajmy naszym dzieciom szansę na zdrowe życie.
Dodatkowo polecam: „Cukier dzieci nie krzepi” autorstwa dr Jacoba Teitelbauma i dr Deborah Kennedy.