Jedyny płaski kawałek na wyspie zajmuje lotnisko, a i tak znaczną część pasa startowego trzeba było postawić w oceanie na potężnych palach. By tu wylądować, potrzeba szczególnych umiejętności, a nawet specjalnych lotniczych certyfikatów. To informacja dla pilotów. Teraz dla podróżników: aby spędzić piękne chwile na Maderze, potrzebny jest wolny czas i dobry humor. Wszystko inne jest już na miejscu.
Absolutną osobliwością wyspy są levady, czyli kanały nawadniające. Powstały, by rozprowadzać po wyspie wodę deszczową. Obok kanałów ciągną się znakomite trasy trekingowe biegnące po najwyższych szczytach górskich na wysokości 2 tys. m n.p.m. Trasy wiją się wzdłuż zboczy wśród zielonych lasów eukaliptusowych, bujnej roślinności i soczystej zieleni. Często fragmenty tras wiodą tunelami wydrążonymi w skałach, przez strome przełęcze, pod wodospadami. Jest ich naprawdę dużo – łączna długość to 1400 km. Najkrótsze trasy mają 3–5 km, a najdłuższe – 30 km. Łagodny, ciepły klimat sprzyja wzrostowi roślin. W wielu miejscach zbocza gór porastają gęste paprocie, bluszcze… Wiele gatunków, które znamy z domowych upraw doniczkowych, osiąga tu monstrualne rozmiary.
W stolicy wyspy, Funchal, znajduje się wiele ogrodów. Japoński powstał w górnej części miasta i można się do niego dostać kolejką linową. Wagonik przesuwa się stromo nad tarasową zabudową Madery, nad czerwonymi dachami domów, nad serpentynami dróg i rwącymi rzekami. Ogród zachwyca swoją orientalną formą, czerwonymi pagodami, obszarami porośniętymi egzotyczną roślinnością, a także mozaikami stworzonymi z rozsypanych kamieni. Kamień obok kamienia jak myśl obok myśli. Idealne miejsce do kontemplacji. Do dolnej części miasta można wrócić pieszo lub zafundować sobie absolutnie ekstrawagancką przejażdżkę wiklinowym koszem na kółkach. Człowiek w kapeluszu, kierujący tym tradycyjnym pojazdem, dostarczy nam wrażeń, które z pewnością zapamiętamy na zawsze.
Dwa razy w tygodniu w Funchal odbywa się targ owoców. Zjeżdżają się tu rolnicy z całej wyspy, by sprzedać swoje plony, a są one osobliwe jak cała wyspa. Ambicją każdego rolnika jest stworzyć owoc, który zadziwi sąsiada. Dlatego można tu kupić ananasowego banana, marakuję truskawkową, ogórkowe mango czy winogrono poziomkowe. Magia.
Na targu rybnym, tuż obok, najlepiej kupić wyłowioną w głębinach oceanu, typową dla tego miejsca rybę o nazwie pescada negra, czyli po prostu czarna ryba, i przyrządzić ją w tradycyjny sposób czyli z bananami.
Stolica wyspy jest doskonale skomunikowana z każdym jej zakątkiem. Drogą poprowadzoną przez 25 tuneli w godzinę dojedziemy do Porto Moniz – kąpieliska, które stworzyła natura. To kompleks mniejszych i większych naturalnych basenów, w których woda morska, czasem spokojna i ciepła, pozwala na cudowny odpoczynek, a niekiedy kilkumetrowe fale potrafią dostarczyć ekstremalnych przeżyć.
Spoglądając na ocean ze wzgórz Madery, można dostrzec siostrzaną wyspę Porto Santo, słynącą z pięknych, piaszczystych plaż. Z przystani odpływają wycieczkowe katamarany, którymi można tam się tam dostać. Po drodze zobaczymy poszarpaną, skalistą linię brzegową Madery i najwyższy w tej części świata pionowy klif Cabo Girao, liczący sobie prawie 700 m wysokości. Widok zapiera dech!
Można by mówić i mówić o wyspie. Każdy jej zakątek zachwyca. Dlatego trzeba tu koniecznie przyjechać.
Aaa! Na klifach rosną Strelicje!