Zróżnicowana i bogata dieta ma to do siebie, że jest nie tylko zdrowa, ale też kolorowa.
Magia kolorów na talerzu sprawia, że delektujemy się nie tylko smakiem i zapachem samego pokarmu, ale też jego wyglądem i sposobem podania. Niestety, ta swego rodzaju „tęcza na talerzu” rzadko kiedy gości na talerzach dzieci zwanych „niejadkami”. Dlaczego dzieci jedzące wybiórczo preferują właśnie dietę beżową? To pytanie zadaje sobie spore grono rodziców.
Po pierwsze, produkty beżowe są neutralne w swym wyglądzie i tym samym bardzo bezpieczne. Do takich pokarmów zaliczymy suchą bułkę, mleko, placki, jogurt, ciastko typu herbatnik lub biszkopt, makaron, czasami ryż czy frytki. Postrzeganie przez dzieci tej kolorystyki jako bezpiecznej uwarunkowane jest zapewne też tym, że nasz pierwszy pokarm również miał taki kolor. Nieważne, czy było to mleko mamy, czy mleko modyfikowane – zawsze był to kolor biały lub lekko beżowy.
Po drugie, analizując konsystencję wspomnianych wyżej pokarmów, trzeba przyznać, że są to produkty łatwe – nie wymagają żucia, często wręcz rozpuszczają się w buzi. Jeśli dziecko ma problem z zakresu motoryki oralnej, ten rodzaj diety będzie tym, z którym dziecko potrafi sobie poradzić najlepiej.
Jeśli natomiast malec ma zaburzenia przetwarzania sensorycznego i między innymi nadwrażliwość wzrokową, to również może to sprawiać, że preferuje określoną kolorystykę i tu też najczęściej pojawia się pokarm beżowy.
Pokarmy beżowe to zwykle gotowe produkty, kupione w sklepie, które bez względu na porę roku, zawsze są identyczne. Nie tylko nie zmienia się ich opakowanie i wygląd, ale też smak, zapach i konsystencja – a to kolejny raz daje dziecku ogromne poczucie bezpieczeństwa.
Nie chodzi oczywiście o to, aby tłumaczyć każde kręcenie nosem na widok jedzenia, ale aby postawić się w miejscu dziecka. Nie zawsze wybiórcza dieta dziecka ma związek z okresowym wybrzydzaniem lub błędami w zakresie żywienia, popełnianymi przez rodziców. Czasami jest wynikiem głębszego problemu, który wymaga wsparcia.
Niestety, podawanie dzieciom pokarmów wyłącznie z grup preferowanych w żaden sposób nie przyczynia się do poszerzania repertuaru jedzeniowego, a dodatkowo może pogłębiać problemy. Pokarmy zaliczane do grupy beżowej są ubogie w cynk i inne niezbędne minerały. Dlatego dietetyczka Kelly Dorfman zauważa, że niedobór cynku może u dzieci wywoływać bardzo silne reakcje na pewne pokarmy, gdyż zmieniają się ich zmysły, a dokładnie praca zmysłów węchu i smaku. Inna wybitna specjalistka dziecięca, logopeda Diane Bahr, zwraca uwagę, że dzieci mają tendencję do uzależniania się od tego typu diety, co jest niekorzystne, ponieważ produkty te doprowadzają do zmian w zachowaniu dziecka – powodują niepokój, rozdrażnienie i przede wszystkim nadmierną aktywność. Coraz częściej mówi się również o złym wpływie wyżej wspomnianej diety na funkcjonowanie dzieci, zawiera ona bowiem spore ilości kazeiny i glutenu. Na negatywne zmiany w organizmie szczególnie narażone są dzieci z zaburzeniami integracji sensorycznej.
Aby na talerzach dzieci zagościło więcej kolorów, warto każdego dnia wprowadzać subtelne zmiany do menu. Kawałek obranego jabłka czy plasterek banana w sąsiedztwie ulubionego placka, chociaż początkowo może nie być do zaakceptowania, z czasem może stać się nowym elementem diety. Niech będzie to odrobina nowości, bez zmuszana i nakłaniania, niech leży na talerzu i czeka. Innym sposobem jest delikatne zmienianie tego, co dziecko lubi. Akceptuje jeden rodzaj gotowych frytek? Spróbujmy więc wprowadzić inny kształt lub rozmiar, by za jakiś czas zrobić frytki samodzielnie – nie tylko z ziemniaków, ale też z batatów, a z czasem może i z marchewki. Wprowadzając nowe pokarmy, musimy cierpliwie czekać i nie poddawać się, nawet jeśli ten banan pojawia się już na talerzu od miesiąca. Nigdy nie wiemy, kiedy nastąpi ten przełomowy moment, jednak jest to zdecydowanie lepsze rozwiązanie, niż niepodawanie dziecku absolutnie żadnej nowości – z założenia, że i tak tego nie posmakuje.