Together Magazyn » Zdrowie » Morsowanie to nie wyczyn

Morsowanie to nie wyczyn

Nawet pięć tysięcy osób mogło uczestniczyć w grudniowej, ogólnopolskiej akcji bicia Rekordu Guinnessa zainicjowanej przez organizatorów Międzynarodowego Zlotu Morsów w Mielenie. W akcji tej wzięli udział także członkowie Gdańskiego Klubu Morsów, podkreślając przy tym, że zimowe kąpiele mają dla nich przede wszystkim charakter rekreacyjny, a nie wyczynowy.

– Spotykamy się w każdą niedzielę od października do maja na plaży w Jelitkowie, wykonujemy wspólną rozgrzewkę i wchodzimy do wody – mówi Lech Szymaniuk, prezes Gdańskiego Klubu Morsów. – Nasz klub liczy obecnie około czterystu członków, a w kąpielach uczestniczy każdorazowo od trzydziestu do stu osób. Liczba uczestników, którzy odwiedzą nas konkretnej niedzieli zawsze jest nieprzewidywalna i zależy od bardzo różnych przyczyn, z których pogodę wymieniłbym chyba na jednym z ostatnich miejsc.

Gdański Klub Morsów (początkowo znany jako Klub Hartowania i Kąpieli Zimowych) jest najstarszą tego typu organizacją w Polsce. Pierwsze zimowe kąpiele miały miejsce w Jelitkowie na przełomie 1974 i 1975 roku i choć osobowość prawną klub otrzymał dopiero w roku 2001, to za datę jego powstania uznawany jest właśnie rok 1975. Największy rozgłos zyskały bez wątpienia noworoczne kąpiele organizowane przez GKM, które często odbywają się w karnawałowych kostiumach i przy szampanie. Gdańskie morsy biorą też udział w wydarzeniach sportowych, takich jak maraton pływacki na trasie Gdynia-Orłowo – Gdańsk-Brzeźno oraz utrzymują kontakt z grupami morsów z całego kraju.

Dla dzieci i osób starszych

– Podejście do morsowania zmienia się i coraz częściej pojawiają się ludzie, którzy traktują zimową kąpiel jako ekstremalne wyzwanie, ale to podejście jest nam obce – zaznacza Lech Szymaniuk. – W naszym klubie często pojawiają się rodziny, czasami także z dziećmi w wieku szkolnym. W tym sezonie nasz najmłodszy mors ma sześć lat, a wiek najstarszego znacznie przekracza osiemdziesiąty tok życia. Dzieci po prostu chcą spróbować tego, co robią ich rodzice.

Jednym z najlepszych miejsc do rodzinnego morsowania w Trójmieście jest bez wątpienia Jelitkowo (wejścia na plażę nr 72 i 73, na wysokości pętli tramwajowej). Już w 1977 roku GKM otrzymał od miasta pomieszczenie na plaży służące członkom klubu jako szatnia. Trzeba jednak zaznaczyć od razu, że nie jest to ten sam budynek, który możemy teraz oglądać przy wejściu numer 72. Szatnia została okradziona i spalona w kwietniu 2001 roku, a odbudowana dopiero po kilku latach. Za jedno z najładniejszych Morsowisk w Polsce uchodzi natomiast Polanka Redłowska w Gdyni. Gdyńskie morsy zapraszają na zimowe kąpiele w morzu o tych samych porach co GKM, czyli w soboty i niedziele około godziny 12.00. Chatka Morsa w Gdyni mieści się na końcu Bulwaru Nadmorskiego (schodzimy na plażę z parkingu przy ulicy Ejsmonda i ruszamy w lewo).

Uczestnikami zimowych kąpieli morskich w Trójmieście są w większości mężczyźni (przypada mniej więcej jedna kobieta na czterech kąpiących się). Ponieważ przeciwwskazaniami do morsowania mogą być kłopoty ze zdrowiem takie jak: zaawansowane choroby serca, zaburzenia w krążeniu krwi i rozlegle zmiany żylakowe, przed rozpoczęciem przygody z morsowaniem nie zaszkodzi porozmawiać z lekarzem, a może nawet zrobić badania serca. Wielu spośród morsów traktuje jednak kąpiel w lodowatej wodzie jako sposób na hartowanie ciała i rodzaj medycyny niekonwencjonalnej. Morsy z dłuższym stażem przekonują, że pływanie w lodowatej wodzie jest istotnym składnikiem ich zdrowego stylu życia, a nawet że zimno aktywizuje ich i zwiększa pewność siebie.

Jak zostać morsem?

Jak podkreślają praktycznie wszyscy uczestnicy zimowych kąpieli, kluczową rolę w zostaniu morsem odgrywa chęć oraz umiejętność pokonania naturalnej bariery strachu przed zanurzeniem się w zimnej wodzie. Jest też dla nich oczywiste, że strach najłatwiej przezwyciężyć w grupie, pod czujnym okiem innych morsów, którzy krok po kroku wskażą jak zachowywać się przed, w trakcie i po kąpieli. Sam Lech Szymaniuk kąpie się zimą regularnie od czterdziestu lat i wprowadzał już do zimnej wody wielu początkujących. Przekonuje, że nawet bez uprzedniego hartowania organizmu, za to po odpowiedniej rozgrzewce, jesteśmy w stanie wejść na krótką chwilę do lodowatej wody i przeżyć tę przygodę bez negatywnych konsekwencji zdrowotnych. Warto w związku z tym podkreślić, że niektóre pomysły treningowe, na jakie wpadają osoby przygotowujące się do morsowania, po prostu nie są potrzebne. Aby zostać morsem nie musimy wcześniej hartować organizmu zimnymi prysznicami ani siedzieć przez godzinę w wannie z chłodną wodą.

Doświadczenie wskazuje też, że problemem początkujących morsów jest najczęściej przełamanie się do drugiej i trzeciej kąpieli, ponieważ dopiero z czasem przebywanie w lodowatej wodzie staje się przyjemne i komfortowe.

Zbiorowe kąpiele morsów nie są długie – trwają zwykle około kilku, najwyżej kilkunastu minut. Warunkiem zaliczenia kąpieli w przypadku wspomnianego Rekordu Guinnessa było wytrzymanie w wodzie przynajmniej trzech minut.

– W Polsce działa wiele klubów morsów, a ich zainteresowanie uczestniczeniem we wspólnym biciu rekordu było bardzo duże. W tym roku już po raz trzynasty odbył się w Mielnie także Międzynarodowy Zlot Morsów, podczas którego biliśmy rekord ilości osób kąpiących się jednocześnie w tym samym miejscu i czasie – mówi Michał Czapliński z Centrum Promocji i Informacji Turystycznej Gminy Mielno.

Jak podkreślają organizatorzy, najważniejszym celem tych działań nie są jednak same rekordy, ale przede wszystkim popularyzacja morsowania. Z drugiej strony można też nieco sceptycznie zauważyć, że bicie rekordu podczas zimy, która uchodzi za najłagodniejszą od dziesięcioleci nie jest wyzwaniem o szczególnie dużym stopniu trudności. Zdjęcia z otwarcia sezonu gdańskiego Klubu Morsów sprzed czterdziestu lat przypominają, że zimy były wówczas dużo bardziej surowe, a śnieg w październiku był całkowicie normalnym zjawiskiem.

Pewne jest też, że zdrowo jest od czasu do czasu wybrać się w niedzielę na spacer do Jelitkowa lub na Polankę Redłowską i… na morsy popatrzeć.

Oceń