Spełnienia, która wynika z poczucia macierzyństwa, nie da się porównać z żadnym uczuciem, choć nie zawsze towarzyszy mu radość. Instynktowna więź między matką a dzieckiem należy do najsilniejszych relacji międzyludzkich. Czasami jednak organizm matki po porodzie reaguje w sposób nieoczekiwany.
Test ciążowy i uczucie euforii. Udało się! Będziemy mieć wspaniałe, wymarzone dziecko! Później kolejne badania kontrolne, które poprzedza cień niepewności. Czy wszystko będzie dobrze? Obserwujemy wyraz twarzy lekarza, który ze skupieniem przygląda się obrazowi na monitorze USG. Lekarz jest spokojny i pogodny, ma dla nas dobre wieści: dziecko rozwija się prawidłowo. Później kolejne miesiące ciąży, dalsze badania i ciągle te same, dobre nowiny. Z każdym dniem nasza pociecha coraz bardziej akcentuje swoją obecność odczuwalnymi ruchami. Pora więc zabrać się za praktyczną stronę rodzicielstwa: kupujemy wyprawkę, remontujemy mieszkanie, rozglądamy się za odpowiednim wózkiem spacerowym. Wszystko będzie tak, jak sobie wymarzyliśmy. Aż do porodu. Nagle okazuje się, że ta oczekiwana, wyśniona istota, która przyszła na świat, staje się uciążliwym, niebezpiecznym, wręcz niechcianym „obcym”…
Depresja czy „baby blues”?
Niestety, opisany powyżej scenariusz nie jest czystą fikcją bez pokrycia. Często pisze go samo życie. Narodziny dziecka – zwłaszcza pierwszego – oznaczają i dla kobiety, i dla rodziny prawdziwą rewolucję. Proza życia nie przystaje do wyidealizowanych oczekiwań. Ocenia się, że nawet połowa matek, które rodziły po raz pierwszy, jest rozczarowana intensywnością tej nowej odsłony rzeczywistości. Nieprzespane noce, ciągły niepokój, konieczność bezustannej opieki nad dzieckiem, problemy ekonomiczne i zdrowotne (np. powikłania poporodowe) – to wszystko sprawia, że ciężar macierzyństwa może się wydawać trudny do udźwignięcia.
To wszystko jest zrozumiałe, a zespół smutku poporodowego, czyli „baby blues”, stanowi dość często odnotowywane zaburzenie u kobiet po porodzie. W tym przypadku mówimy o przejściowym obniżeniu nastroju, który pojawia się równie często, jak uczucie euforii po porodzie. Matka, która często zadaje sobie pytanie, czy na pewno jest dobrą opiekunką, ponieważ ciężko jej podołać obowiązkom, na pewno nie wymaga opieki lekarskiej. Potrzebuje za to wsparcia i zrozumienia ze strony najbliższych. Podobnie należy ocenić drażliwość, zaburzenia snu, chwiejność emocjonalną czy wręcz wrogi stosunek do rzeczywistości. Zespół „baby blues” przemija samoistnie po około dwóch tygodniach od przyjścia dziecka na świat.
Depresja poporodowa, często mylona z zespołem „baby blues”, jest już znacznie poważniejszym zespołem zaburzeń. Ocenia się, że dotyczy on 10–20% kobiet po porodzie. W przeciwieństwie do opisanego wcześniej zespołu, pacjentki cierpiące na depresję poporodową powinny znajdować się pod opieką lekarską. Różnice pomiędzy tymi zaburzeniami polegają przede wszystkim na czasie ich trwania – depresja poporodowa utrzymuje się znacznie dłużej niż „baby blues”; ma również zdecydowanie większe nasilenie. Niepokój powinno wzbudzić ewidentne manifestowanie przez matkę braku zainteresowania dzieckiem, jej zaburzenia hipochondryczne i zaburzenia postrzegania własnej osoby (np. przeświadczenie o utracie własnej atrakcyjności), a także napady nieuzasadnionego lęku i paniki. Mogą pojawić się również myśli samobójcze.
Podsumowując, większość objawów zespołu smutku poporodowego ma charakter przemijający i krótkotrwały; można je również racjonalnie wytłumaczyć. Symptomy depresji poporodowej często mają charakter irracjonalny i wynikają z postępujących zaburzeń postrzegania rzeczywistości. W tym przypadku liczy się czas podjęcia specjalistycznej interwencji. Łagodne formy depresji poporodowej można skutecznie leczyć za pomocą psychoterapii lub farmakoterapii. Nieleczone zaburzenie może stanowić bezpośrednie zagrożenie i dla matki, i dla dziecka.
Czy można uniknąć depresji poporodowej?
Wielu przyszłym matkom stan depresji poporodowej może się wydawać obcy, wręcz abstrakcyjny. Naturalne staje się zatem pytanie o możliwości jej uniknięcia. Owszem, do pewnego stopnia mamy kontrolę nad sposobem postrzegania rzeczywistości i radzeniem sobie po porodzie. Bardzo wiele zależy od otoczenia i wsparcia, na jakie może liczyć przyszła matka. Niestety, samo pozytywne nastawienie i pomoc zewnętrzna nie muszą uchronić przed depresją poporodową. Istnieją czynniki, na które przyszła matka nie ma wpływu. Należy do nich zaliczyć komplikacje okołoporodowe, zaburzenia hormonalne, nagłe wypadki losowe w rodzinie czy uraz wynikający z przebiegu porodu. Słowem – nie wszystko jesteśmy w stanie przewidzieć, co dotyczy również reakcji organizmu na stres związany z porodem.
Można stwierdzić, że problem depresji poporodowej może dotyczyć dosłownie każdej matki, chociaż niektóre kobiety są zdecydowanie bardziej podatne na jej wystąpienie. Do tej grupy zaliczają się osoby, u których w wywiadzie odnotowano depresję poporodową i inne zaburzenia psychiczne. Również przyszłe matki, które wcześniej nie planowały ciąży, są w grupie ryzyka, podobnie jak te, które na co dzień borykają się z trudnościami emocjonalnymi i osobistymi (np. konflikt z partnerem, problemy psychospołeczne w rodzinie itp.).
Psychoza poporodowa
Jest to jedno z najgroźniejszych zaburzeń, które mogą wystąpić po porodzie. Psychozę poporodową zakładać u każdej pacjentki, która boryka się z depresją poporodową, choć oczywiście nie jest to stan powszechny (ok. 1–2 przypadki/1000 porodów). Do objawów psychozy poporodowej należy zaliczyć m.in.:
- skrajne unikanie kontaktów z dzieckiem i jawną wrogość w stosunku do dziecka;
- znacznie obniżenie nastroju i zaburzony kontakt z otoczeniem;
- zaburzenia funkcji życiowych, takich jak sen i odżywianie;
- podejrzliwość i wrogość wobec otoczenia;
- uporczywe planowanie wyrządzenia krzywdy dziecku.
Psychoza poporodowa rozwija się w trakcie pierwszych dwóch miesięcy od porodu. Początkowo nie musi dawać niepokojących symptomów i może przypominać „baby blues” albo łagodną formę depresji poporodowej. Z tego powodu czasami bywa niezdiagnozowana odpowiednio wcześnie. Istnieje jednak wiele charakterystycznych objawów, których nie wolno lekceważyć. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na zaburzenia w postrzeganiu rzeczywistości, natrętne wizje utraty sensu życia, wreszcie – myśli samobójcze bądź dzieciobójcze. Na szczęście, te ostatnie zamierzenia rzadko kiedy dochodzą do skutku, niemniej świadomość ich istnienia jest poważnym sygnałem, który wskazuje na konieczność udzielenia natychmiastowej pomocy psychiatrycznej matce.
Z psychozy poporodowej nie można się wyleczyć we własnym zakresie. Zaburzenia postrzegania rzeczywistości są w tym przypadku zbyt silne. Konieczna jest więc pomoc specjalistów, najczęściej również hospitalizacja na oddziale psychiatrycznym. Wsparcie otoczenia, w tym zapewnienie opieki nad dzieckiem, mają w tym przypadku ogromne znaczenie.
Schematy nie istnieją
To oczywiste, że wolimy trzymać się prostych rozwiązań, które nas nie zaskakują. Dotyczy to w zasadzie każdej dziedziny życia, również diametralnych zmian, takich jak narodziny dziecka. Warto jednak mieć świadomość, że sztywne schematy nie istnieją. Rzeczywistość może nas zaskakiwać, niekoniecznie w przyjemnym wymiarze. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć niepomyślnych i gwałtownych zmian. Nie oznacza to jednak, że powinniśmy wyprzeć je ze świadomości. Podobnie jest z zaburzeniami poporodowymi. Warto mieć świadomość ich istnienia, by w razie konieczności udzielić skutecznego wsparcia matce i dziecku.
Tekst: Michał Mikołajczak