Moment, w którym dziecko zaczyna mówić, należy do najradośniejszych chwil w życiu całej rodziny. To kolejny etap rozwoju – nie tylko odbieranie świata, ale również jego określanie, werbalizowanie myśli, potrzeb i emocji. Nasze dziecko staje się coraz bardziej świadomym człowiekiem, który zaczyna wykorzystywać aparat mowy. Po kilku latach odkryje zasób słów zarezerwowanych wyłącznie dla dorosłych. I być może odważy się po nie sięgnąć.
Dlaczego przeklinamy?
Niektórzy rodzice tłumaczą swoim dzieciom, że przeklinanie to żadna sztuka, a zaledwie umiejętność opanowania kilkudziesięciu słów i ich form gramatycznych. Sztuką jest powstrzymywanie się od przekleństw. Faktycznie, istnieją sytuacje życiowe, w których trudno uniknąć przeklinania. Podążając tym tropem, dochodzimy do oczywistości. Przeklinanie jest wyrazem bezsilności, werbalizowaniem gniewu, a nawet formą zaklinania realiów.
Funkcja magiczna przekleństw, podobnie zresztą jak całego języka, polega na wypowiadaniu słów, które mają wpływać na otaczający nas świat, zastępując sytuacje niepożądane tymi, które są nam bliskie. Oczywiście, że w wymiarze realnym nikt nie potrafi odmienić rzeczywistości tylko dzięki zaklęciom (przekleństwom). Niemniej poprzez używanie przekleństw podkreślamy ekspresję wypowiedzi. Czasami też, „okraszając” wypowiedź, staramy się wpłynąć na decyzję i poglądy innych osób. Pośrednio więc kształtujemy nasze realia, zwłaszcza na gruncie kontaktu z innymi ludźmi, za pomocą formy, w którą ubieramy słowa.
Dziecko odkrywa nieznane
Co jednak powiedzieć o dzieciach, które przecież dopiero nabywają umiejętności wprawnego posługiwania się językiem? Przynajmniej najmłodsze z nich nie mają pojęcia o tym, że przekleństwa pełnią funkcję magiczną… Rejestrują za to wiele impulsów, które mogą się im wydawać wyjątkowo atrakcyjne. Wczesna – i najczęściej skryta – fascynacja (sic!) przekleństwami może być normalnym etapem rozwoju, odkrywaniem zakazanego i niedostępnego świata dorosłości. Do pewnego stopnia jest to również – znany na wielu innych polach – proces doświadczania, jak daleko wolno wejść do świata dorosłych.
Fakt faktem, że gdy dziecko po raz pierwszy użyje np. popularnego słowa na literę „k”, rodzice mogą przeżyć ciężki szok i wręcz zareagować niewspółmiernie do sytuacji. Tymczasem może być to całkiem normalna sytuacja. Dziecko w wieku 3–4 lat nie potrafi jeszcze rozpoznać rzeczywistego znaczenia wypowiadanego słowa, poprawnie kwalifikują je jako niewłaściwe. Niemniej może dostrzec, że niektóre słowa podkreślają moc wypowiedzi. Dziecko z natury jest szczere i używa sformułowań, które w danym momencie uzna za właściwe. Może więc używać przekleństw w celu:
- zwrócenia uwagi na siebie;
- wyrażenia gniewu albo sprzeciwu;
- werbalizacji zagrożenia;
- chęci zaimponowania otoczeniu;
- wywarcia presji na rodziców lub opiekunów.
Niewykluczone zatem, że przekleństwa w ustach dziecka powinny być sygnałem dla rodziców, iż pragnie ono w ten niekonwencjonalny sposób, choć w jego mniemaniu – bardzo skuteczny, zasygnalizować swoją obecność, a być może nawet głębszy problem.
Siła złego przykładu
Niestety, przeklinanie wśród dzieci może być to prostą kalką zachowań dorosłych. Jeśli zatem nie dbamy o odpowiednią jakość naszego języka, nie możemy liczyć na to, że dziecko będzie pod tym względem lepsze od nas. Wprost przeciwnie – powieli negatywne wzorce. Widać to wyraźnie w szkole, gdzie dzieci, również te najmłodsze, niekiedy dość swobodnie operują słownictwem zastrzeżonym wyłącznie dla dorosłych, mimo że najczęściej nie znają pierwotnego znaczenia poszczególnych słów. Na uwagi nauczycieli często reagują zdziwieniem. „Przecież tata w domu tak samo mówi do mamy…” – można niekiedy usłyszeć. No cóż, dorośli często używają niestosownego słownictwa, nawet jeśli nie bezpośrednio zwracając się do dzieci, to w ich obecności. Czasami przekleństwa używane są bezwiednie („stawianie przecinków”), niemal kompulsywnie. A to sprawia, że dziecku jest jeszcze trudniej zrozumieć, na czym polega niestosowność używania określonych słów.
Jak reagować?
Pierwsze przekleństwa w ustach dziecka budzą skrajne reakcje u rodziców – od rozbawienia, poprzez zdziwienie, aż po gniew. Jeśli przypadkowo małe dziecko wypowie nieodpowiednie słowo, najlepszym sposobem jest nieokazywanie reakcji; nie oznacza to, że powinniśmy zignorować taką sytuację – dziecko należy dokładniej obserwować. Gdy sytuacja się powtarza, należy okazać zainteresowanie: zapytać, skąd zna takie określenia, próbować ustalić, czy rozumie ich znaczenie, wreszcie – zasygnalizować, że dzieci nie powinny wyrażać się w ten sposób, bo źle to świadczy i o nich, i o rodzicach.
Reagowanie śmiechem na przeklinanie dziecka nie jest najlepszym rozwiązaniem, mimo że czasami trudno się od niego powstrzymać. Dziecko szybko dostrzeże, że używanie określonych słów jest atrakcyjne – wzbudza wesołość i zainteresowanie. To samo dotyczy niewspółmiernego okazywania gniewu. W tym przypadku nasza pociecha uzna, że przeklinanie to potężna broń. Prawdopodobnie nie będzie skłonne, by używać jej przy rodzicach, ale może próbować swoich możliwości na podwórku czy w przedszkolu.
Przeklinanie jako objaw choroby
Oprócz opisanych wcześnie sytuacji istnieją – na szczęście, niezbyt częste – przypadki, gdy przeklinanie świadczy o procesie chorobowym. Może być jednym z syndromów zespołu Tourette’a, wraz z innymi objawami.
[ramka]
Objawy zespołu Tourette’a
- Niekontrolowane wypowiadanie albo wykrzykiwanie różnych słów, również przekleństw (tzw. tiki wokalne)
- Tiki motoryczne niewiadomego pochodzenia, które mogą przybierać różne nasilenie (od delikatnych ruchów głową, aż do podskakiwanie czy dotykanie innych osób, plucie itp.)
- Zaburzenia koncentracji uwagi
- Nadpobudliwość
Trudno wyjaśnić przyczyny powstawania zespołu Tourette’a, wiadomo natomiast, że może być on dziedziczony i występuje praktycznie we wszystkich miejscach świata. Jego objawy nasilają się w wieku rozwoju psychofizycznego, a więc około 13.–15. roku życia. Z przypadku stwierdzenia nieprawidłowości rozwojowych dziecko od najwcześniejszych lat powinno pozostawać pod opieką neurologa i psychiatry. Niestety, zespół ma przebieg przewlekły i na razie nie istnieją metody jego całkowitego wyleczenia, choć możliwe są okresy remisji. Zespół Tourette’a leczy się farmakologicznie (atmoksetyna, antagoniści wapnia, klonidyna, neuroleptyki atypowe), stosując równolegle terapię behawioralną.
„Walka z systemem”
Przeklinanie wśród nastolatków ma inny charakter niż u dzieci. Nie ma już tutaj mowy o odkrywaniu świata i dostrzeganiu nowych możliwości komunikacji językowej. Przekleństwa stają się świadomie używanym narzędziem. Najczęstszym powodem ich używania jest chęć zaimponowania otoczeniu, a czasami – po prostu pragnienie zyskania akceptacji w swoim środowisku. Przekleństwa stają się kodem w zamkniętych grupach nastolatków, naturalnym sposobem wyrażania ekspresji i określania rzeczywistości. Używanie przekleństw jest też elementem podkreślania własnej przewagi w grupie, co dotyczy zarówno dziewcząt, jak i chłopców. Teoretycznie bardziej subtelne dziewczęta w gruncie rzeczy potrafią być niewiarygodnie bezwzględne i brutalne, by osiągnąć własne cele. Dotyczy to również używania przekleństw.
O ile przeklinanie w szkole bywa dość nieudolną próbą budowania własnego autorytetu, w domu jest nieco inaczej. Przeklinający nastolatek czasami, podobnie jak małe dziecko, próbuje zaznaczyć swoją obecność, z tym że całkiem świadomie kontroluje swoje zachowanie. Może być to droga do poszukiwania własnej tożsamości, a także – bunt przeciwko konwenansom narzucanym przez rodziców. Przeklinanie jako „walka z systemem” to częste zjawisko, które zdarza się we wszystkich środowiskach, nie tylko w tych uznawanych za patologiczne.
Jak skruszyć tę kopię?
Zdarza się, że my, rodzice, nie zauważamy intensywnego rozwoju naszych dzieci, a przynajmniej nie potrafimy dotrzymać im odpowiedniego kroku. Stosowanie tych samych metod wychowawczych, które były skuteczne jeszcze kilka lat temu, teraz może przypominać dolewanie oliwy do ognia. Gdy przeklinanie staje się bronią nastolatka, nie ma sensu na każdym kroku powtarzać mu, że „brzydko się wyraża”, bo to może jedynie wzmocnić jego przekonanie, iż właśnie „pokonał system”. Istnieją inne sposoby, by skruszyć ten oręż.
Chociaż każdy nastolatek jest inny, łączy ich jedno – chęć odnalezienia tożsamości i wyrazistego zaistnienia w swoim otoczeniu. Rolą rodziców jest wskazanie, że przeklinanie to oznaka słabości i bezsilności, dowód na płynięcie z prądem, nie atrybut zaś silnego człowieka. Czasami dopiero wyłamanie się ze schematu powszechnie propagowanych negatywnych zachowań ma prawdziwą wartość i świadczy o sile charakteru. Nastolatka nie należy straszyć ani oceniać tylko dlatego, że zdarza mu się przeklinać. Trzeba raczej wyrazić zrozumienie. O ile nastolatki dopiero poszukują swojej drogi życiowej, my, dorośli, już dawną ją odnaleźliśmy. Możemy pomóc nastoletnim dzieciom w tym procesie, choć z reguły nie da się im narzucić określonych zachowań.
Czy to oznacza, że mamy godzić się na przeklinanie w swojej obecności? Oczywiście, że nie. Nawet jeśli nasze dziecko nastoletnie dziecko jest niemal dorosłe, to my ustalamy zasady (swoją drogą – trzeba się ich później trzymać…). Warto sukcesywnie powtarzać, że jest to zachowanie, którego nie akceptujemy, a poza tym – objaw niedojrzałości. Wielu nastolatków uważa się za osoby dojrzałe, a zarzucenie im dziecinnego postępowania na pewno zostanie zauważone i stanie się przyczynkiem do cichej refleksji. Skuteczne jest również podkreślanie, że w życiu warto zadbać o swoją autoprezentację, a przeklinanie stanowi nie najlepszą wizytówkę dla dojrzałej osoby.
Przeklinanie u nastolatków najczęściej jest fazą przemijającą, częścią eksperymentowania z własnymi możliwościami. Najważniejsze są priorytety, które mogą wynieść z domu. Zadbajmy o to, by były to naprawdę cenne wartości.
Tekst: Michał Mikołajczak