Together Magazyn » Aktualności » Joanna Grajter

Joanna Grajter

Z całą pewnością rekordzistka w swoim fachu. Poznały ją przynajmniej dwa pokolenia dziennikarzy i każdy bez wyjątku myśli o niej Pani Gdynia. Joanna Grajter, dobry duch miasta, stanowisko rzecznika prasowego piastowała niemal 25 lat. Poprzeczkę podniosła wysoko, stając się legendą i wzorem do naśladowania. Współpracownicy, wspominając ją, mówią „Aśka jest niesamowita”.

Ciepła, lubiąca świat i ludzi. Mimo że koleje jej losu przeplatały trudne chwile, uśmiech nigdy nie zniknął z twarzy. Do pracy rzecznika prasowego namówiła ją świętej pamięci Franciszka Cegielska. Panie przyjaźniły się i doskonale rozumiały na płaszczyźnie zawodowej. Ukochana przez gdynian Prezydent była pewna, że Joanna Grajter powinna stać się „twarzą” miasta.

Jej Gdynia

Wybór nie był przypadkowy. Rzetelna i doskonała dziennikarka informacyjna okazała się człowiekiem, którego Urzędowi Miasta było trzeba. Dzięki znajomości realiów po obu stronach barykady stworzyła wzorcowy model komunikacji z mediami. Będąca dla nich, nigdy przeciwko. Telefon odbierała o każdej porze, gotowa pomóc zawsze i wszędzie. Na polu bitwy zaczynała sama, biuro prasowe pod jej kierownictwem powstało kilka lat później. Bez sprzętu, ale z rozległą wiedzą i pasją do działania.

Wśród pracujących dziennikarzy budziła wielką sympatię, a momentami prawdziwe uwielbienie. Przy pierwszym kontakcie otwarta, uśmiechnięta i dowcipna, gotowa bronić swojej Gdyni, jak lew. Jak ważne jest dla niej miasto z morza i marzeń, mógł się przekonać ten, kto miał odwagę „jej Gdynię” skrytykować. Każdy negatywny przekaz Joanna odbierała jako osobistą zniewagę. Tej wybaczyć nie mogła, więc zdarzało się, że reporter trafiał na dywanik i wił się w tłumaczeniach, dlaczego tak źle napisał.

Rzecznik z krwi i kości

Prężna i perfekcyjna, oczekiwała rzetelności w przekazywaniu informacji. Dbała o to, aby komunikaty płynące z Urzędu były dopieszczone i sprawdzone w każdym szczególe. Nic nie mogło umknąć jej uwadze, a młodzi pracownicy biura prasowego nauczyli się pod jej kuratelą pilnować najdrobniejszego przecinka, po raz kolejny poprawiając teksty. Przed mikrofonem i sitkiem kamery czuła się jak ryba w wodzie. Od pierwszego słowa łapała dobry kontakt z rozmówcą, swobodnie odpowiadając na najtrudniejsze pytania. Przypierana do medialnego muru mistrzowsko kontrolowała emocje, pod żadnym pozorem nie pozwalając sobie na podniesiony ton, zdenerwowanie, wybuch czy nagłą histerię. Przekazywane przez nią doniesienia były dla zebranych lekcją poprawności i czystości języka. Nawet w zaciszu biura prasowego niewyobrażalne było, aby zaklęła i popełniła lapsusa. Urzędnicy wspominają, że tylko raz pozwoliła sobie na emocje. Łzy na jej twarzy zobaczyli widzowie w trakcie wywiadu po śmierci Franciszki Cegielskiej. Jej śmierć była ciosem i ten jeden jedyny raz w głosie Aśki słychać było załamanie.

Rozumiała swoje miejsce w szeregu. Zawsze pozostawała rzecznikiem, nie mając zakusów, aby wejść w buty prezydenta. Znała i czuła urząd. Wiedziała, do kogo mocniej się uśmiechnąć, aby dostać materiały, będąc niewyobrażalnie lojalna wobec miasta i Urzędu. Dla uwielbianej Gdyni miała dodatkowy zmysł. Nic nie przeszło bez echa, o czym przekonał się prezenter Radia Gdańsk, mówiąc słuchaczom, że potrzebne będą parasolki. Nie zdążył opuścić hebla, gdy na linii pojawiła się Joanna mówiąc, że skąd ten pomysł, przecież w Gdyni nie pada.

Gdynia jest kobietą

O ukochanym mieście wie wszystko, a jego historię ma w małym palcu. Zna każdą uliczkę i nie sposób zaskoczyć ją jakąkolwiek legendą i ciekawostką. Silnie zaangażowana wraz z Franciszką Cegielską, ramie w ramię współtworzyła Gdynię. Obie sprawiły, że przemiany po 1989 roku miały kobiecą twarz. W tej kooperacji powstał sławny „List do Koryntian” – list do mieszkańców, który pod takim właśnie tytułem ukazał się w druku. Do tej pory znajomi nie pamiętają, która z nich nadała tytuł.

Choć czas płynie, nadal jest świetnie zorientowana w sprawach wagi publicznej, kojarząc jednocześnie mnóstwo prywatnych szczegółów i miejskich powiązań, o których najstarsi mieszkańcy często nie mają pojęcia.
Charyzmatyczna i obdarzona niespożytymi pokładami energii zarażała innych do działania. Z jej inicjatywy powstały świąteczne spotkania dla potrzebujących, kontynuowane z resztą po dziś dzień. Pozytywna i z poczuciem humoru, tak wspominają ją radni, dodając, że dla miasta była bezcenna.

Ahoj przygodo

Jedyna w swoim rodzaju. Z duszą artystki, którą widać w stylu, w jakim się nosi. Kolorowy kwiat, zwracający uwagę przemyślanym strojem z odrobiną szaleństwa, wychodzącym poza sztampę bycia eleganckim. Awangardowy płaszczyk, pod nim bawełniana sukienka, perfekcyjny makijaż i zadbane włosy powodowały, że pierwsze wrażenie natychmiast budziło sympatię.
Rezygnacja z funkcji rzecznika stała się dla niej początkiem kolejnej gdyńskiej przygody. Codziennie z psem przemierza bulwar i pisze książkę o początkach samorządu i współpracy z Prezydent Cegielską. Wszyscy są pewni, że powstaje coś wyjątkowego, co porwie czytelnika w stronę jej miasta z morza i marzeń.

Oceń