Together Magazyn » Aktualności » Savoir-vivre w przychodni

Savoir-vivre w przychodni

Dobre maniery sprawiają, że żyje się nam łatwiej. Skoro oczekujemy, że będziemy traktowani z szacunkiem przez innych, zacznijmy od siebie. I oczywiście od naszych dzieci. Im wcześniej przyswoją sobie zasady dobrego wychowania, tym łatwiej będzie im poruszać się w dorosłym życiu, bez szkody dla siebie i otoczenia. Czy zawsze poprawnie zachowujemy się w przychodni?

I

„Po co tutaj przyszedłem…? Ach, tak, zapalenie zatok, na które nie działają już leki bez recepty. Przydałoby się coś ekstra od lekarza, ale w sumie nie jest najgorzej. Zupełnie nie wiem, czemu ci wszyscy ludzie wokół są tacy przygnębieni i patrzą na mnie złym okiem, gdy rozmawiam radośnie z dziewczyną przez telefon. Może są chorzy…? No tak, to możliwe, przecież jestem w przychodni… Już dobrze, wyjdę na zewnątrz, żeby spokojnie porozmawiać”.

II

W wielu przychodniach można spotkać interesujące kartki o następującej treści: „Godziny przyjęć są ustalane umownie”. Warto pochylić się nad znaczeniem tych słów. Każdy pacjent wymaga indywidualnego podejścia, mimo że statystycznie obliczono, ile czasu powinna trwać wizyta. Nie zdziwmy się zatem, że chociaż jest już godzina 17.00, do gabinetu nie weszła jeszcze pacjentka umówiona na 16.50. Najczęściej nie odpowiada za ten stan rzeczy ani pani rejestratorka medyczna, ani nawet sam lekarz. Nie warto więc wszczynać z tego powodu awantur…

III

Oczekiwanie w kolejce się dłuży… Nic dziwnego, że bardziej towarzyskie osoby będą usilnie dążyć do tego, by nawiązać kontakt z innymi pacjentami. Jak wiadomo, rozmowa umila czas. Ważne, aby odpowiednio dobrać temat i… znaleźć rozmówcę. Przychodnie lekarskie najczęściej nie przypominają klubów dyskusyjnych. I nie ma się czemu dziwić. Jeśli ktoś wyraźnie nas ignoruje, może lepiej zająć się inną aktywnością, na przykład usuwaniem starych smsów z telefonu?

IV

Skoro już znaleźliśmy wdzięcznego rozmówcę, warto obrać tematy neutralne. A jest z czego wybierać: moda, pogoda, uroda, ale… niekoniecznie choroby. Dopytywanie się obcej osoby o stan zdrowia to, delikatnie mówiąc, zachowanie mało eleganckie. Istnieją strefy ścisłej prywatności, do których nikt nie powinien mieć dostępu, zwłaszcza na korytarzu przychodni lekarskiej.

V

Z reguły dzieci nie lubią lekarzy, a perspektywa rychłego zastrzyku może podziałać na nich przerażająco. Płacz dziecka na korytarzu nie jest wyjątkowym zjawiskiem. Warto jednak powziąć odpowiednie kroki, żeby mu przeciwdziałać, mając na względzie innych pacjentów. Tłumaczenie „to tylko dziecko” może ich nie przekonać… Płacz bywa również zaraźliwy. Co się stanie, jeśli 20 małych pacjentów naraz zacznie płakać?

VI

Kredki, kolorowanki, zabawki, kolorowe krzesełka – wszystkie te akcesoria można znaleźć w przychodniach pediatrycznych. W przypadku dzieci czas oczekiwania na wizytę lekarską zdaje się nie mieć końca. Nic dziwnego, że powinny się czymś zająć. Jednak przychodnia to nie plac zabaw. Wchodzenie na ogólnodostępne krzesła, bieganie i głośne krzyki warto więc zostawić na inną, bardziej przyjemną okazję.

Oceń