Together Magazyn » Aktualności » Polska szkoła – czy mamy powody do dumy?

Polska szkoła – czy mamy powody do dumy?

Innowacyjna czy zapóźniona? Przyjazna czy odstręczająca? Jaka właściwie jest polska szkoła XXI wieku? Pewne jest to, że polski system szkolnictwa – na wszystkich poziomach kształcenia – w ciągu kilkunastu minionych lat uległ historycznym przeobrażeniom. Mają one swoje wady i zalety. Proces ewolucji polskiej szkoły nadal trwa. Jakie będą jego rezultaty? O tym przekonamy się za kilka, może kilkanaście lat. Na razie możemy pokusić się o skrótowe zestawienie sytuacji polskich szkół.

 

Idzie nowe, czyli kontrowersyjne gimnazja

Reforma edukacji z początków XXI wieku wprowadziła obowiązek nauki w gimnazjach, przy czym nauka w szkole podstawowej została skrócona z ośmiu do sześciu lat. W roku szkolnym 2001/2002 po raz pierwszy rozpoczęły swoją działalność gimnazja – ich ukończenie stało się obligatoryjne, zatem czas obowiązkowej nauki wydłużono o rok. W kolejnym roku wdrożono dalszy etap reformy. Pierwsi absolwenci gimnazjów rozpoczęli naukę w szkołach ponadgimnazjalnych – skróconą o rok, w porównaniu z modelem sprzed reformy.

 

Czy po niemal 15 latach funkcjonowania gimnazjów można mówić o sukcesie zmian w polskim systemie oświaty?

Chyba nie do końca, skoro co jakiś czas zarówno politycy, jak i osoby bezpośrednio związane z polską edukacją, podnoszą postulat powrotu do rozwiązań sprzed reformy. Przeciwnicy gimnazjów wskazują na fakt, że są to szkoły o najwyższym odsetku zachowań patologicznych wśród uczniów. Otwarte pozostaje pytanie, czy rzeczywiście wyłącznie wskutek wprowadzenia gimnazjów wzrosła liczba takich zjawisk. Podkreśla się także mimowolną integrację dzieci z różnych środowisk, co nie zawsze wychodzi na dobre. Zwolennicy nauki w gimnazjum sugerują z kolei, że system nauki w ośmioletniej szkole podstawowej niedostatecznie przygotowywał młodych ludzi do radykalnej zmiany życiowej, jaką jest podjęcie nauki w szkole średniej. Pokłosiem były pochopne decyzje wielu uczniów, którzy niejednokrotnie żałowali wyboru określonej szkoły. Poza tym system gimnazjalny w samym założeniu lepiej przygotowuje do dalszej edukacji. Jest on bardziej zintegrowany z nauczaniem na poziomie szkoły średniej niż podstawowej.

Postulaty wprowadzenia kolejnej reformy edukacji, choć są chwytliwe i często niepozbawione racji, nie zawsze uwzględniają koszty ekonomiczne i społeczne. Warto się zastanowić, czy polski model kształcenia potrzebuje kolejnego wstrząsu, czy może raczej gruntownej modyfikacji.

 

Za dużo szkoły poza szkołą?

Według danych OECD za ubiegły rok, polskie dziecko spędza w szkole 179 dni w roku. Pod tym względem jest bardziej zapracowane niż rówieśnicy we Francji (141 dni) czy Hiszpanii (176 dni). Natomiast znacznie więcej czasu spędzają w szkole uczniowie w Korei Południowej (220 dni), Danii (200 dni) czy Australii (196 dni). Również w Wielkiej Brytanii, w której system szkolnictwa uchodzi za wyjątkowo przyjazny dzieciom, rok szkolny jest dłuższy (190 dni). Problemem nie jest liczba dni spędzonych w szkole, lecz godzin przeznaczonych na naukę poza szkołą.

tabela
Niestety, w Polsce nadal obowiązuje tradycyjny system nauki polegający na uzupełnianiu jej we własnym zakresie. Polski uczeń, podobnie jak przed reformą edukacji, spędza wiele godzin nad zadaniami domowymi, lekturami, przygotowaniami do sprawdzianów i kartkówek. W trakcie roku szkolnego zdarza się, że uczniowie, jeśli chcą być odpowiednio przygotowani do lekcji i sprawdzianów, muszą pracować od świtu do wieczora, niemal bez wytchnienia. Można odnieść wrażenie, że podstawa programowa MEN nie uwzględnia konieczności odpoczynku po całodziennej nauce. Co gorsza, często nie biorą tego pod uwagę sami nauczyciele.

Relatywnie wysoki poziom edukacji w Polsce, w porównaniu z krajami Zachodu, jest okupiony wzmożonym wysiłkiem. W konsekwencji wielu uczniów traktuje szkołę niemal jak instytucję opresyjną, postrzegając naukę w kategoriach „zła koniecznego”. To najprostsza droga do tego, by zniechęcić dziecko do pogłębionej refleksji nad sensem edukacji. Również klasyczne zadania domowe i lekcje prowadzone według schematycznego monologu nauczyciela stwarzają wrażenie, że sama nauka jest uciążliwa i nieciekawa.

Trwanie w takim modelu edukacji skutecznie eliminuje dziecięcą ciekawość i chęć poznawania świata, która jest wyparta poprzez konieczność przyswajania tysięcy (często niezrozumiałych) informacji. Jeśli nauczyciele stosują skostniałe schematy przekazywania wiedzy, trudno mówić o realizowaniu modelu przyjaznej szkoły na miarę XXI wieku. Na szczęście nie dotyczy to wszystkich pedagogów. Wielu spośród nich potrafi zainteresować i zaintrygować uczniów, a nie wyłącznie egzekwować założenia podstawy programowej.

Do wad polskiego systemu edukacji należy zaliczyć także szablonowy, zbyt mało zindywidualizowany program nauczania. Uczeń nie jest kolejnym numerem statystycznym, lecz ma swoje talenty i preferencje. Nie każdy nauczyciel chce zauważyć tę oczywistość.

 

Ku lepszej przyszłości

Mimo że w polskim szkolnictwie nie brakuje problemów, to jednak system edukacji zmienia się na lepsze. Można się zastanawiać czy dynamika zmian nie powinna być większa, natomiast trudno zaprzeczyć, że kilkanaście lat temu skostniałe szkolnictwo w Polsce wymagało rewolucyjnych przemian. Obecnie istnieje raczej konieczność poprawy funkcjonowania wypracowanych schematów.

Przede wszystkim zmieniło się podejście do samych uczniów, którzy przestali być traktowani przedmiotowo. To nie tylko zasługa naturalnej wymiany kadr, ale i ogólnych zaleceń na etapie kształcenia nauczycieli. Ta grupa zawodowa jest zobligowana do ciągłego podwyższania swoich kompetencji, co jest korzystne dla dzieci.

Polska szkoła staje się coraz bardziej nowoczesna. Nie brakuje placówek, które nie tylko nie ustępują swoim odpowiednikom na Zachodzie w zakresie infrastruktury, ale niekiedy wręcz je przewyższają. W wielu szkołach powstały nowoczesne pracownie multimedialne, a dzieci od najmłodszych lat są oswajane z najnowocześniejszą technologią. Stopniowo udaje się więc eliminować problem wykluczenia dostępu do tych możliwości uczniów pochodzących z najuboższych rodzin.

Poprawił się również poziom nauki języków obcych. Przez wiele dziesięcioleci był to punkt krytyczny polskiego systemu edukacji. Nauczyciele stosują coraz więcej pomocy multimedialnych, które sprawiają, że nauka języków jest łatwiejsza i bardziej przyswajalna.

Warto wreszcie wspomnieć o prywatnych placówkach oświatowych. Ten stosunkowo młody segment edukacji szczególnie kładzie nacisk na jakość kształcenia. Od najwcześniejszych poziomów edukacji są wdrażane nowatorskie, efektywne metody edukacyjne, takie jak glottodydaktyka. Absolwenci prywatnych szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych z reguły osiągają znakomite wyniki w nauce, nie tylko w zakresie podstawy programowej MEN.

Przemiany, które przechodzą polskie szkoły, w pewnym sensie są pochodną sytuacji społeczno-gospodarczej całego kraju. Podobnie jak w gospodarce, również i w polskiej edukacji można wyróżnić wiele pozytywnych zmian, ale i problemów do rozwiązania. Polska szkoła ciągle się zmienia i należy mieć nadzieję, że za kilka lat największe jej bolączki zostaną trwale wyeliminowane.

 

4.2/5 – (9 głosów)